środa, 8 sierpnia 2012

III.Leczenie, kurwa czego ?

- Za szybko wybaczasz. - powiedziała Anne, i oddaliła się od nas.
- Alice, przemyśl to. Przypomnij sobie jak cierpiałaś kiedy wyjechał. Nie było łatwo o nim zapomnieć, prawda ? - odezwał się James.
-Nie było, lecz teraz on wrócił, był chory ale wrócił.. WRÓCIŁ rozumiesz ?
-Przestań pierdolić Alice ! Wszyscy wiemy jak to się skończy! On będzie Cię wykorzystywał, jak wcześniej, a ty nadal będziesz na tyle naiwna, aby mu wierzyć ! - włączył się w rozmowę Tony.
-Dlaczego ? Powiedzcie dlaczego nie jesteście szczęśliwi, kiedy ja jestem ? Dlaczego wszystko komplikujecie ?! - rzekłam zdenerwowana.
- To ty wszystko komplikujesz. Zastanów się  co zrobisz, kiedy on zostawi Cię kolejny raz..
-Ale.. PIERDOLIĆ  TO ! Jestem szczęśliwa! - powiedziałam do chłopaków i wyszłam ze szkoły.
Idąc zapaliłam papierosa, i myślałam o tym wszystkim co wydarzyło się przed chwilą, o tym że muszę wybrać między przyjaciółmi a chłopakiem. Najtrudniejszy wybór w moim dotychczasowym życiu, i nieważne jaką podejmę decyzję, to i tak będzie ona tą złą.



2 miesiące później. 
-Ty jesteś PIJANA ! - krzyczała na mnie mama, kiedy wróciłam do domu.
- Odkryłaś Amerykę ,gratuluję a teraz spierdalaj !- powiedziałam niewyraźnie do mamy.
-Kochana porozmawiamy jutro, bo teraz rozmowa nie ma sensu. - rzekła wkurzona i poszła do siebie.
Rzuciłam się na łóżko, wszytko tak nieprzyjemnie falowało, poczułam, że robi mi się niedobrze, szybko pobiegłam do łazienki i 'wyrzuciłam to z siebie'. Następne parę godzin spędziłam w łazience przy moim przyjacielu. Rano obudziłam się z potwornym bólem głowy. Nie mogłam racjonalnie myśleć. Poszłam do łazienki, wzięłam zimny prysznic, następnie w szlafroku usiadłam na łóżku, i myślałam o zdarzeniach z ostatniej nocy.
Ja i Philip byliśmy totalnie nawaleni, ledwo co staliśmy na nogach, gdy do klubu przyszli moi byli przyjaciele.
-Jesteś zerem. - powiedziała Mag, i minęła mnie, a za nią reszta.Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie byłam w stanie.
-Pieprzyć to ! - odezwał się Philip, i pocałował mnie.
Dalej nie pamiętam już nic, nawet nie wiem jak znalazłam się w domu. Złapał się za głowę, ponieważ znowu poczułam dziwne ukucie.
-Wiesz, że musimy porozmawiać, tak ? - zapytała mama wchodząc do pokoju.
-Zauważyłam,że ostatnio  lubisz ze mną rozmawiać.Domyślam się, że chcesz nadrobić,  stracone lata.. - powiedziałam sarkastycznie.
-Przestań ! Przejrzyj na oczy ! On Cię niszczy ! Mam dość ciągłego widywania Cię w tak koszmarnym stanie ! Zerwij z nim albo... - wykrzyczała mi prosto w twarz.
-Albo co ?! No powiedz mi co zrobisz jak z nim nie zerwę ? Wygnasz mnie z domu ?! - byłam zdenerwowana.
- Nie... - powiedziała i spuściła wzrok. - będziesz musiała udać się na leczenie.
-Leczenie, kurwa czego ? - krzyknęłam jej w twarz, uderzając pięścią w stół.
- Alice ty wariujesz ! Nie poznaję Ciebie. - powiedziała mama ze łzami w oczach.
- Mam dość tego gadania! Jesteś dla mnie nikim! A teraz wyjdź z mojego pokoju ! - wykrzyczałam w złości i pokazałam jej drzwi. Wyszła.
Usiadłam z powrotem na łóżku, nie czułam się winna. W sumie nie czułam nic innego oprócz miłości do Philipa.
-Potrzebuję narkotyków, czuję ich brak, bez nich wariuję! - powiedział Philip do mnie, kiedy się spotkaliśmy u niego w domu.
- A ja wariuję bez Ciebie ! - krzyknęłam, a potem namiętnie go pocałowałam.
-Alice.. musimy porozmawiać. - odezwał się mój chłopak
-No słucham. -zachęciłam go i uśmiechnęłam się.
- Już dawno chciałem Ci to powiedzieć, lecz nie wiedziałem jak. Po prostu, ja Cię nie kocham, moja miłość do Ciebie ulotniła się już dawno temu, zmieniłaś się. Wolałem Cię w wydaniu grzecznej dziewczynki, która jeździ na desce i śpiewa bo jest w tym dobra. Teraz jedyne co robimy to wspólnie ćpamy i pieprzymy się, tylko tyle, ja już tak nie chcę. Jutro wyjeżdżam, i już nie wracam. - powiedział, a ja w jego głosie nie wyczułam skruchy.
-Zmieniłam się ? To ty mnie zmieniłeś ! A teraz mnie zostawiasz ot tak po prostu ?! Doba wyjedz, nie zależy już  mi !Jesteś zerem, jedynie pieprzoną stratą miejsca. - rzekłam, i wybiegłam z jego domu.
Poszłam to pobliskiego sklepu, kupiłam wódkę, i udałam się do parku. Piłam bez opamiętania, tak jak dzieci piją oranżadę. Kiedy butelka była już pusta, uderzyłam nią o ławkę, a ta rozprysła się na kilkadziesiąt kawałków, wzięłam jeden z nich, i zanurzyłam w moim nadgarstku. Czułam jak cała złość, frustracja i gniew wylewa się ze mnie razem z krwią. To było przyjemne uczucie. Zamknęłam oczy, i siedząc na ziemi myślałam o Philipie. Potem byłam już bezwładnym ciałem, które nie zawiera duszy. Byłam martwa.



I oto mamy III, dziwna nie ? Lecz właśnie chciałam żeby taka była, pewnie zachowania bohaterów są dla was inne niż się spodziewaliście, ale to chyba dobrze, tak myślę :D Ogólnie to przepraszam za takie opóźnienie, ale.. no sprawy osobiste :) Rozdział, chyba krótki, ale liczę, że starczy wam emocji na najbliższy tydzień hahah <3 Kocham was, i rozdział dedykuję Cookie Chum ponieważ jest wspaniała *.*

Zuzix <3