sobota, 21 lipca 2012

II. Jesteś taką wyrafinowaną suką.

Stał tam i bezczelnie się uśmiechał, taki sam jak rok lata temu, no może odrobinę przystojniejszy.
- Cześć Alice. - powiedział z uśmiechem.
-Co ty tu robisz ? - spytałam, walcząc z sobą aby nie wybuchnąć.
-Wróciłem..- przybliżył się do mnie - do Ciebie.
- Spóźniłeś się. - powiedziałam i już chciałam iść do domu, lecz on złapał mnie za rękę.
- Poczekaj - rzekł, i nadal mnie trzymał.
- Ja już za długo na Ciebie czekałam, każdego dnia myślałam o Tobie, wyobrażałam sobie, to spotkanie, lecz teraz ? Teraz już mi nie zależy, nie istniejesz dla mnie. - widziałam że każde słowo go rani, lecz nie obchodziło mnie to. - Przepraszam, ale muszę już iść ! - powiedziałam i oddaliłam się od niego.
- Alice, mam dla Ciebie prezent, w końcu tylko raz kończy się 17 lat ! - rzekł, z słyszalną w głosie udawaną radością.
- W dupe sobie go wsadź ! Nie chce niczego, co jest z Tobą związane ! Cześć ! - powiedziałam, i weszłam do domu.
Zsunęłam się po ścianie w korytarzu, ukryłam twarz w dłonie, i zaczęłam płakać. Nie mogłam się opanować, pojedyncze łzy zamieniły się w wodospad. Brakowało mi oddechu, lecz czemu ? Czemu czułam się winna, przecież to wszystko jego wina ! To on to wszystko zniszczył, to on wyjechał i nie dawał znaku życia, a teraz przychodzi i zachowuję się tak jak by nic się nie stało. A stało się dużo, kurwa.  Nagle do domu weszła mama.
- I co kolejny jakiś twój bzdurny problem, ta ? Czego ryczysz ? - zapytała obojętnie, a we mnie smutek, zamienił się w wściekłość.
- Kolejny bzdurny problem ?! Jesteś taką wyrafinowaną suką, że aż mi wstyd nazywać Cię matką !! Wstyd mi nawet na Ciebie patrzeć ! Wiesz co.. - powiedziałam wstając z ziemi, i ocierając łzy - żal mi Ciebie. Żal mi Twojego prymitywnego, pustego myślenia. Nienawidzę Cię ! - wykrzyczałam jej to prosto w twarz, i uciekłam na górę. A ona stała tam, i nic nie powiedziała, tylko wgapiała się w punk, gdzie niedawno stałam.
Byłam zła, musiałam się wykrzyczeć, wyrzucić z siebie tą całą frustrację. Akurat wypadło na moją mamę, przykre prawda ?
'Przyjdź do mnie, potrzebuję Cię' - napisałam sms'a i wysłałam do Annie. Nie czekałam zbyt długo, pojawiła się u mnie, po paru minutach. Zeszłam na dół aby otworzyć drzwi, mamy już tam nie było.
-Dziękuję. - powiedziałam tylko, kiedy otworzyłam drzwi.
- Co się stało ? -zapytała wchodząc do środka.
-Chodźmy do mnie.
- Opowiadaj - powiedziała, kiedy znalazłyśmy się w moim pokoju.
Minęła chwila zanim wszytko jej opowiedziałam, i zalałam się łzami. A ona milczała, i po prostu mnie przytuliła. Tak, właśnie tego potrzebowałam, czuć czyjąś bliskość. W jej objęciach, zasnęłam. Kiedy obudziłam się Anne nadal była przy mnie.
- Idziemy na imprezę, musisz się rozerwać, a nie PŁAKAĆ w swoje urodziny! - wydała rozkaz, i wybrała mi ciuchy.
Godzinę później szliśmy już całą paczką na imprezę.Tony załatwił narkotyki, więc w klubie, każdy z nas wciągną   tzw. ścieżkę. Potem pamiętam już tylko urywki. Annie całującą się z Jamesem, potem wychodzącą z  z klubu Mag, z jakimś chłopakiem. Toniego, totalnie nawalonego, a potem jego. Stał koło baru i cały czas mi się przyglądał, kurwa, jak by nie mógł wybrać innego klubu! Kiedy widziałam,że chcę podejść, złapałam pierwszego lepszego chłopaka i namiętnie pocałowałam. Potem bawiłam się  z nim do końca imprezy, tak myślę..
Następnego dnia,obudziłam się  w nie swoim łóżku, obok nieznanego mi chłopaka. Powoli zeszłam z łóżka, aby go nie obudzić. Ubrałam się,i napisałam na lustrze, szminką 'Byłeś niesamowity ;*'nawet nie wiedząc czy do czegoś doszło,  i udałam się w kierunku domu.
Weszłam do swojego mieszkania, a mama już czekała w kuchni.
-Gdzie byłaś, dziecko ? - spytała zdenerwowana.
-Nie twój interes ! - rzekłam i chciałam właśnie udać się do swojego pokoju, kiedy mama krzyknęła.
-Przyjdź do mnie !
-Kurwa - powiedziałam do siebie.- Czego chcesz ? - zapytałam, kiedy byłam już w kuchni.
-Usiądź - wydała polecenie, które posłusznie wykonałam. - Chyba musimy porozmawiać.. - powiedziała łagodniej.
-A my mamy w ogólne  o czym rozmawiać ? - spytałam sarkastycznie.
-Jesteś moją córką..
-Tylko formalnie.
-Chciałabym naprawić nasze relacje. - powiedziała ze skruchą
- Zastanów się, czy nie jest za późno. - rzuciłam i wstałam od stołu.
-Wiesz jaki jest twój problem - zaczęła mama, a ja uniosłam jedną brew do góry- uciekasz, ciągle uciekasz. Boisz się konsekwencji, dlatego uważasz, ze lepiej zamknąć się w swoich czterech ścianach i czekać aż problem sam się rozwiąże.
-Czyż mamo nie jesteśmy do siebie podobne ? - powiedziałam sarkastycznie - Tylko twoja ucieczka się nie skończy,lecz  moja powoli dobiega końca..
-Nie rozumiem, Alice. O co Ci tak naprawdę chodzi ? - spytała zdziwiona.
-Dorośnij mamo, po prostu dorośnij. - mówiąc to powoli oddalałam się do swojego pokoju.


'Proszę o tylko jedną rozmowę! Potem zniknę z Twojego życia, na zawsze. Daj mi pięć minut, tylko tyle' - dostawca nieznany. Nie zapisałam numeru, ponieważ myślałam,że już mi się nie przyda.
Teraz zaczęła się walka, walka z samą sobą. Bardzo chciałam się z nim spotkać, lecz bałam się tego  co on ma mi do powiedzenia, głupie prawda ?
'Zgoda, za 10 min. w parku. Nie spóźnij się! ' - wysłałam odpowiedz, i poszłam do wyznaczonego przeze mnie miejsca.
Usiadłam na ławce i czekałam. Nagle zobaczyłam, że ktoś siada na drugim końcu ławki, tak to był on.
-Kocham Cię. - powiedział i zamilkł. - Powiedz, że mnie nie kochasz i zniknę z twojego życia. - zatkało mnie, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Philip nie ko..-  nie mogłam wypowiedzieć tych prostych słów. Ja nie chciałam ich powiedzieć! - kurwa.. KOCHAM CIĘ ! Lecz to nie ma najmniejszego sensu. Ja nie chcę znów cierpieć ! - krzyknęłam, i wstałam z ławki.
- Nie będziesz obiecuje Ci. - spojrzał prosto w moje oczy. - Wytłumaczę Ci to wszystko, tylko najpierw włóż to - z kieszeni wyjął bransoletkę, do której przywieszone było serduszko z naszymi imionami, deska, mikrofon, nutka, pianino, numer 17. Była piękna.
- A wiec tak - zaczął, i złapał moją dłoń - musisz wiedzieć, dlaczego tak naprawdę wyjechałem, a mianowicie,byłem chory. - moje serce przyspieszyło - Wyjechałem, aby się leczyć, aby wyzdrowieć.
- Ale... dlaczego mi nie powiedziałeś ? -przerwałam mu.
- Nie chciałem abyś cierpiała..
- No fakt,  że wyjechałeś w ogólne mną nie wstrząsnął i byłam bardzo szczęśliwa kiedy się nie odzywałeś.
-Przepraszam, teraz wiem, że to było głupie... - przerwał i złożył na moich ustach czuły pocałunek. - Teraz zawsze będę przy Tobie - wyszeptał mi do ucha, a po moim ciele przeszły dreszcze.

Wracaliśmy do domu trzymając się za ręce, on opowiadał mi o swoim leczeniu , a ja o tym co robiłam kiedy wyjechał. Czas leciał tak szybko, że nim się obejrzałam była pierwsza w nocy.  Dziaj rano musiałam wstać do szkoły, chociaż był już prawie  koniec roku, wolałam iść do szkoły.
 Musiałam porozmawiać z Ann.



BAM! BAM! I jak Wam się podoba II rozdział ? Czekam na wasze opinie.  Chciałam aby pojawiła się jakaś akcja, ale jakoś średnio mi to wyszło. Muszę Was czymś zaciekawić, żebyście mi nie pouciekali ! *.* Kocham Was, i ROZMNAŻAJCIE SIĘ. hahahah <3

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

Rozdział dla wspaniałej Dżinksowej , dziękuję za komentarz, pracuję nad tym <3

Zuzix <3

czwartek, 19 lipca 2012

I 'Dla najwspanialszej 17 !'

Do mojego pokoju wdarły się promienie słoneczne, niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam moją mamę stojącą przy oknie.
-Pobudka, spóźnisz się do szkoły. - powiedziała oschle i wyszła.
-Bo czas to pieniądz, prawda mamo ? - rzekłam sarkastycznie, lecz już mnie nie usłyszała.
Zwlekłam się z łóżka, przetarłam oczy i chwiejnym krokiem podeszłam do okna, zasłaniając oczy przed słońcem. Przed dłuższy czas przyglądałam się ulicy, i przechodzącym sporadycznie przechodniom. Zawsze zastanawiałam się, co ludzie sobie myślą, jak wygląda ich życie, czy są z niego zadowoleni, czy może nienawidzą go tak jak ja ?
-Alice, rusz się ! - usłyszałam głos mojej mamy, dobiegający z dołu.
-Już idę, no ! - krzyknęłam, i odeszłam od okna.
Stanęłam przed wielką szafą pełną ubrań, których nawet nie chciałam mieć, lecz mama kupowała je mi, uważając, że to wynagrodzi mi wszystkie krzywdy, łącznie z odejściem ojca. Wybrałam pierwszą lepszą luźną bluzkę, i leginsy. Nie przywiązywałam za bardzo uwagi do tego co noszę, ponieważ nie miałam nikogo, dla którego mogłabym się stroić. Ubrana zeszłam na dół, pierwsze co zobaczyłam to mamę siedzącą przed swoim laptopem z kubkiem gorącej kawy, w sumie czego innego mogłam się spodziewać ? Mamy stojącej z talerzem pełnym naleśników ? Nie w tym życiu.
-Pieniądze na śniadanie, masz na stole. - rzuciła od niechcenia.
Wzięłam pieniądze, i włożyłam do torby, którą miałam przerzuconą przez ramię. Wskoczyłam na deskę i pojechałam do  pobliskiego sklepu,do którego  zawsze jeździłam.
-Cześć Bob. -przywitałam się z sprzedawcą.
-Cześć Alice, to co zwykle, tak ? - mówiąc to miał na myśli  kanapki, które zawsze robiła mi jego żona.
- Tak, a i tym razem chciałabym zapłacić. - powiedziałam delikatnie podnosząc kąciki ust ku górze.
-Nie ma mowy, jeszcze w taki dzień ? - spytał, patrząc na mnie z szerokim uśmiechem. 
-Że niby jaki dzień ? -zapytałam obojętnie.
- Złotko nie mów, że zapomniałaś. Dzisiaj są Twoje 17 urodziny. - uśmiechnął się jeszcze szerzej, choć wątpię, że to było możliwe.
- Wiesz co Bob, ja już nie obchodzę urodzin. - powiedziałam to, i złapałam torbę z posiłkiem, która była już przez niego przygotowana.
Jadąc do szkoły nie myślałam o moich urodzinach, dzień jak co dzień, nie ma co się przejmować, lecz cały czas nie mogłam sobie wybić z głowy Philipa, kochałam go a zarazem nienawidziłam. Był podły, to trzeba przyznać, ale kiedy był tu, był nad wyraz kochany.Moje rozmyślania przerwał wieli czarny samochód który nagle pojawił się przed moim oczami, nie mogłam zahamować, więc musiałam zareagować jakoś inaczej, a mianowicie wskoczyłam na maskę samochodu, i przejechałam po niej.
- Co ty kurwa, odpierdalasz dziewczyno ?  - zapytał gruby, łysy mężczyzna, wysiadając z auta.
-Przepraszam ! -krzyknęłam i szybko się oddaliłam.
W ten ułamek sekundy, zdążyłam zobaczyć, po stronie pasażera, chłopaka o kręconych włosach, i niebiańskiej urodzie, widziałam, że nasze oczy się spotkały, lecz nie zawracałam sobie teraz tym głowy, musiałam  dotrzeć do szkoły na czas, a pozostało mi niewiele minut.
Budynek szkoły oddaloby był od mojego domu paręset metrów,  to nie było zbyt wiele, więc zawsze jeździłam na desce, a nie wliczając zimy oczywiście. Jest, zalazłam się koło budynku, zostawiłam deskę u woźnego, i ruszyłam pod klasę, przeciskając się przez tłum uczniów.
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ! - usłyszałam za sobą głos Anne, Meg, Tone'go, i Jamesa
Odwróciłam się i zobaczyłam ich z wielkim tortem z napisem ' Dla najwspanialszej 17!'
- Wow.. jakie to.. miłe ? - nie mogłam wykrztusić z sobie jakiegoś w miarę składnego zdania.
- W sumie, to moglibyśmy sobie odpuścić lekcje i pójść nad jezioro, na mostek, pasuje wam ? -popatrzyliśmy na siebie - Dobra, wiem,że wam pasuje, a więc idziemy ! - powiedział Tony.
Poszłam jeszcze po deskę i wyszliśmy ze szkoły,poszliśmy do 'naszego miejsca'. Usiedliśmy i przyglądaliśmy się tafli jeziora. Była taka piękna. 
-Hallo Alice ? Ziemia do Alice ! - powiedziała Mag, która właśnie zajadała się tortem
-Mama  zapomniała..  zresztą, ona ledwo pamięta, że istnieje, a co dopiero, wymagać od niej żeby pamiętała o moich urodzinach.
Wszyscy zamilkli, słychać było tylko mlaskanie, które wydawał z siebie nieogarnięty Tony. Myślałam teraz o tym, jak wyglądało moje życie, zanim odszedł tata. Było wspaniałe w porównaniu do tego. Tata codziennie wieczorem, opowiadał jak mijał mu dzień w pracy, mama zawsze słuchała go, i razem śmiali się z sytuacji jakie mu się przytrafiły, tata był fotografem i dosyć często obcował   z pięknymi długonogimi modelkami, pewnego czasu zakochał się w jednej, i odszedł od nas. Mama od tego czasu ma mnóstwo 'kolegów' i PIENIĄDZE na których tak bardzo jej zależy. Projektuje wnętrza, zgarnia za to kupę kasy, więc jest szczęśliwa.  Gorzej ze mną..
-Dobra zbieramy się, jest już późno.- odezwała się Anne.
Annie była mi najbliższa z całej czwórki, jej tata pił, a jej mała już nie dawała sobie z nim rady, w sumie można odejść prawda ? Lecz to nie jest takie proste..Jesteś z mężczyzną kochasz go, a on nagle zamienia się w potwora,którego nie poznajesz, lecz nie chcesz odejść, bo  żyjesz w przeświadczeniu, że on się zmieni, że będzie taki jak dawniej. Annie cierpi, cierpi nawet bardziej niż ja, lecz ona ma chłopaka, jej chłopakiem jest James, z naszej paczki, są szczęśliwi, a więc i my jesteśmy.
Wróciłam do domu,  poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko, mamy nie było w domu. Nagle dostałam sms'a ' Zejdź na dół'  - numer nieznany.
' Co do kurwy nędzy?' -powiedziałam do siebie, schodząc po schodach na dół , wyszłam i moim oczom ukazał się on, dokładnie ten sam, który wyjechał ode mnie rok temu.Philip.





UWAGA ! UWAGA! Nie śpimy ! Wiem, zanudzający rozdział, ale przepraszam, musiał taki być. Niedługo pojawi się długo oczekiwana przez Was AKCJA. A i mam pytanie, czy w ten blog, mam wprowadzić chłopaków z ID ? Liczy się tylko Wasza opinia, dlatego głosujcie, u góry macie ankietę, proszę oddajcie głos, to dla mnie bardzo ważne.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

Rozdział dla wspaniałej Riki której komentarze KOCHAM <3

 

Zuzix <3

wtorek, 17 lipca 2012

Prolog.

Już od dziecka kochałam śpiewać, lecz robiłam to z przyjemnością, kiedy nie musiałam robić tego dla kogoś. Byłam bardzo przywódcza, nie lubiłam ludzi którzy starali się mnie sobie podporządkować.Moja mama, kiedy ojciec nas zostawił, przestała myśleć racjonalnie. Jedyne słowo jakie docierało do jej uszu to 'pieniądze'. Myślała tylko o tym, przestałam dla niej istnieć, w sumie mogłoby tak zostać, lecz pewnego dnia usłyszała jak śpiewam. Tak właśnie zaczął się najgorszy okres w moim życiu. Mama zaczęła jeździć, ze mną na przesłuchania, nie dochodziło do niej, ze nie tego chcę, że nie chcę tego robić. Ona już  zaczęła wszystko przeliczać na pieniądze, dużo pieniędzy.
  Pewnego razu, udało się. Wygrałam przesłuchanie, moja mama bez uzgodnienia ze mną podpisała umowę. Znienawidziłam ją, kiedy przeczytałam to  co było w niej zawarte. Byłam kompletnie podporządkowana wytwórni 'Gold Star', musieli dokładnie wiedzieć, co robię w danej chwili, to było nie do zniesienia. Miałam 15 lat, kiedy nagrałam pierwszą i ostatnią do tej pory płytę. Były zawarte w niej głupawe piosenki dla durnych, pustych dzieci, było mi wstyd, za każdym razem kiedy musiałam śpiewać, utwór z tej płyty. Całe szczęście nie sprzedała się za dobrze, więc wytwórnia przestała ją promować, i wycofała ją z sprzedaży, a ja zapomniałam  o całej tej 'przygodzie' i szczęśliwa wróciłam do normalnego życia, które coraz bardziej zaczyna mi się komplikować.
  Poznałam chłopaka, jeździł na desce, zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Zaczęliśmy się spotykać, spędzać z sobą każdą wolną chwilę, nauczył mnie jak się jeździ na desce, a co najważniejsze nauczył mnie jak kochać, przydatna lekcja, nie powiem, lecz musiał wyjechać. Historia niczym z mdławego romansidła, prawda ? W sumie, może tak,  niestety bez heppy end'u. Byliśmy ze sobą rok, wyjechał kiedy miałam 16 lat, jutro kończę 17, a on nie daje nawet znaku , wyjechał i zostawił mnie samą, z moją ześwirowaną matką, jedyne co pozostawił po sobie, to moje zamiłowanie do deski.




Trochę lipny prolog, ale akcja  rozkręci się. Na samym wstępnie chciałam was przeprosić za to, że zawiesiłam 'Skins - my version' ale pisanie z perspektywy tylu bohaterów mnie przerosło, przepraszam. Teraz będę pisała z jednej perspektywy, z perspektywy Alice - tak właśnie ma na imię główna bohaterka. Akcja tutaj, mniej więcej będzie przybliżona do tej w skins, więc LICZĘ, ŻE WAM SIĘ SPODOBA. Mam nadzieję, że tutaj będę miała chociaż połowę czytelników, i obserwatorów, co tam. Kocham Was, i proszę aby komentarzy typu 'świetne' i na tym koniec - NIE BYŁO.
Zuzix <3